wtorek, 15 maja 2012

Ostatnia noc.

Dzisiaj dostałam na wieczór coś uspokajającego. Nie prosiłam, było już przygotowane. Pewnie z autopsji wiedzą, że pacjent przed wyjściem jest nieco niespokojny.

Dzisiaj miałam taki stan bulimiczny trochę, ale przespałam dzień. Aura temu sprzyjała. Deszcz padał i ten chłód.
Wieczorem długo stałam pod prysznicem, co mnie odprężyło znacznie. Cieszę się, że dane mi było te siedem tygodni tutaj. Naprawdę odpoczęłam. Zdjęłam ciężar odpowiedzialności za siebie. Ciężar decydowania, planowania. Poznałam tu ciekawych ludzi. Nie spędziłam z nimi zbyt wiele czasu na rozmowach, ale tak mi właśnie było dobrze, wiedząc, że są blisko.

Jutro wychodzę i nie mam kompletnie pojęcia jak zorganizować ten jutrzejszy dzień. Wyjdę i co? No i żegnanie się. To będzie najgorsze. Ale może jakoś dam radę.

Pojadę do domu, rozłożę łóżko i pójdę spać. Najchętniej zaplanowałabym dzień na jedzenie, ale chcę w poniedziałek wrócić do pracę z w miarę przyzwoitym wyglądem.

Szkoda, że już wychodzę. Bardzo żałuję, że ten czas już się kończy. Ciężko będzie wyzdrowieć skoro szpital budzi takie miłe odczucia. Ciężko będzie się leczyć i robić coś dalej z tym życiem. Ciężko będzie coś chcieć skoro niechcenie jest nagradzane opieką w postaci szpitala.

To tylko dowód na to, że ja wciąż poszukuję kogoś, kto się mną zaopiekuje. Kto będzie o mnie dbał i mnie chronił.

3 komentarze:

  1. Bardzo spodobał mi się fragment książki pod redakcja B. Józefik dot. bulimii:
    "Pani Malwina (...) pustkę zapełniała jedzeniem jako symbolem miłości. Jednak to ciągle nie było to, czego najbardziej potrzebowała. Przez prowokowanie wymiotów pozbywała się w symboliczny sposób tej "nieprawidłowej, niewłaściwej" miłości i znów była gotowa na przyjęcie tego, czego potrzebowała, a co nie pojawiało się w takiej formie, w jakiej oczekiwała."

    Tak na dobrą sprawę każdy potrzebuje po prostu miłości... Ale w życiu jest to czasem osiągalne, a czasem nie, i tak naprawdę bardzo cenna jest umiejętność radzenia sobie z tym brakiem, bo każdy z nas ten brak odczuwał, odczuwa i będzie odczuwał wiele razy..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sav, czy piszesz bloga? Jeśli tak, to dasz namiary? Bardzo chętnie bym przeczytała, pozdrawiam Mar
      (maramausch@gmail.com) - przepraszam, że tu, korzystam z gościnności Perfekcyjnej, aby swoją prywatę załatwiać;p

      Usuń
  2. Perfekcyjna, tak jak już pisałam Ci wcześniej. Zachowaj te doświadczenie dla siebie. Nie musisz tego od razu wyrzucac. Postaraj się zaopiekowac sama sobą, tak jak robili to inni. Wiem, w szpitalu jest bezpiecznie, ale zawsze następuje powrót do rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń