niedziela, 9 września 2012

Adrenalina

P. wyjechał, a ja dostałam jakiejś histerii. Wczoraj weszłam na czat, pomyślałam, że się z kimś umówię, żeby nie być samej. Ale na czacie jak to na czacie, nudy. Ludzie dziwni jacyś a faceci chcą tylko jednego.

Pomyślałam sobie w którymś momencie, że zrobię to. Prześpię się z kimś dla sportu. Dla ekscytacji, by cokolwiek się zadziało.

Umówiłam się z kimś. Ale źle się z tym poczułam. Więc piszę do P., że siedzę na czacie i czy mogę pójść na piwo z nowym kolegą. A ten mi na to, że tak. Wkurzyłam się i odwołałam to spotkanie. No bo jak to tak on mi pozwala. Zostałam w domu, piłam i jadłam i wymiotowałam, w końcu poczułam, że nie dam rady. Odezwałam się do niejakiego Kuby, z którym to się umawiałam wcześniej. Umówiliśmy się, że do niego wpadnę. Pomyślałam, ok. To jest ta adrenalina, o która mi chodzi.

Kuba zadzwonił do mnie, pogadaliśmy. Był ok po głosie, a i też ciekawie pisał. Ok, o 22-giej wsiadłam w autobus i pojechałam. Wysiadłam na miejscu, podeszłam pod jego blok. Wyjęłam papierosy, zapaliłam jednego i.... odwróciłam się i poszłam do domu...

Tyle z wczorajszej adrenaliny.

Przepraszam Kochanie...


25 komentarzy:

  1. Jesteś bardzo dzielna. Nawet jak coś spierdolisz, to pamiętaj, zawsze jest szansa, żeby się poprawić, żeby w ostatnim momencie pomyśleć i zrezygnować ze zranienia bliskiej osoby. Tak trzymaj i nie obwiniaj się, zachowałaś się jak trzeba.
    Mnie także czasem brakuje adrenaliny a wewnętrzna pustka każe szukać nie wiadomo czego. Ale jest wyjście z tego zaklętego kręgu, zbilansowana dieta zapewniająca wszystkie potrzebne substancje dla mózgu (na głodnego i w czasie bulimii umysł działa jak na haju)oraz pozapracowe aktywności dostarczające przyjemnych bodźców. To odrobinę niweluję zachowania samoniszczące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za te słowa, czuję się podle. Bardzo mi brakuje P. Czuję się jak narkomanka na głodzie. Szukam wyjścia, ale wszystkie rozwiązania są destrukcyjne. Może ktoś z Was pójdzie dzisiaj ze mną na spacer?

      Usuń
  2. Ciekawe jest to, że jak P. się zgodził na "piwo z nowym kolegą", to odwołałaś ustawione już spotkanie... Jakby się wściekł, nie zgodził, "zabronił" - to byś poszła??? Może w tym coś tkwi...? Powodzonka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może wtedy poczułabym, gdzie jest moje miejsce. P. daje mi dużo przestrzeni a ja nie wiem co mam z nią robić. Troszkę się miotam. Muszę uczyć się granic. Dotąd te granice wytyczała moja religia, teraz nie ma to dla mnie znaczenia. Muszę uczyć się na nowo co można a co nie. Nie wiem na ile mogę polegać na swoim sumieniu, wyczuciu itd.

      Usuń
    2. A może jest tak, że jak facet Cię olewa, to wtedy jest wartościowy, a jak chce się do Ciebie zbliżyć i stworzyć relację opartą na zaufaniu i lojalności, to wtedy... Ty olewasz jego i wartości w nim już brak? Inna kwestia: czy Ty chciałabyś, żeby P., godzinę po spotkaniu z Tobą, wszedł na czat i przygruchał sobie panienkę, żeby się z nią przespać? Jeśli nie chciałabyś, to wtedy inne pytanie: dlaczego traktujesz P. tak, jak sama nie chciałabyś być przez niego potraktowana? Masz do tego jakieś szczególne prawo, czy to tylko koncentracja na sobie, wymówka i egocentryzm? Piszę i pytam bez żadnej urazy, tylko tak trochę z boku sobie czytam i patrzę.

      Usuń
  3. Wolność to przekleństwo, ale też wielki skarb :-)
    Relatywim to pułapka, bo nigdy nie daje oparcia, wszystko traci swoją wartość. P. wbrew pozorom robi mądrze, on nie jest zarządcą niewolnika. On Cię puszcza wolno, abyś sama zadecydowała, że chcesz wrócić i grać fair.
    Pomyśl sobie jak wielką masz moc, to od Ciebie wszystko zależy, możesz pogrzebać tę znajomość, albo sprawić żeby rozkwitła. Niech wolność wyboru Cię nie przeraża, to Twoja siła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzicie, mogłabym to co się wydarzyło wczoraj pominąć tu na blogu. Ale wówczas mój blog przestał by spełniać swoją funkcję, a mianowicie unoszenie tego, co ja w sobie pomieścić nie mogę.

    P. czyta blog, może to dobrze, może źle. Część rzeczy pomijam i nie piszę. Ale do cholery to mój blog, i to ja. Ja prawdziwa nie dwulicowa. Nie mogę udawać, nie potrafię.

    Wiedziałam, że pisząc o tym co wczoraj narażę się na różne opinie. I liczyłam na nie.

    Nie chciałam i nie chcę skrzywdzić P. Ale nie chcę także by on mnie krzywdził. Choć to nasze początki to nie jest między nami kolorowo. Ani ja nie jestem łatwa we współżyciu ani P.

    Inaczej wyobrażałam sobie między nami pewne kwestie. Zobaczymy.

    Może o tym napiszę więcej niebawem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszyscy popełniamy błędy, a prawość od skurwielstwa niekiedy odkreśla tylko mała czerwona linia. Jeśli wczorajsze wydarzenie i jego analiza przyniosła Ci choćby odrobinę autorefleksji, to znaczy że mimo wszystko było warto.
    Myśl o sobie o małym demiurgu, o małym bogu, który kształtuje przestrzeń wokół siebie. Nie wszystko od Ciebie zależy, ale wiele. Możesz być bożkiem destrukcji i bożkiem miłości, to zależy tylko od Ciebie. Żadna wspólnota nie wyznaczy Ci ram, które musisz po prostu poczuć sercem. Uświadomienie sobie własnej mocy, własnej siły sprawczej, wewnątrzsterowności budzi lęk, ale po pewnym czasie daje moc do działania, tworzenia, budowania.

    Głowa do góry, nikt Ci nie wyznaczy granic, możesz to zrobić tylko sama. Pomyśl, jak wspaniały jest ten wybór - w jednej chwili możesz spierdolić wszystko, lub zaopiekować się kimś bliskim i okazać mu szacunek i miłość.
    To, że zawróciłaś sprzed klatki tego kolegi świadczy o tym, że potrafisz stawiać granice i nie potrzebujesz nikogo obarczać tym obowiązkiem. Jesteś silna i dałaś radę, choć nie było lekko. To wspaniale.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no tak, tylko my z P. mamy inny problem. P. nie chce uprawiac ze mna seksu... chce, zebym poczekala, ponoc on potrzebuje duzow wiecej czasu. Ja juz nie umiem czekac.

      Usuń
    2. To znaczy oralny wchodzi w gre, ale nie stosunek. Czuje sie jakos z tym glupio. Czuje, sie jakas nieatrakcyjna, i chce w zwiazku z tym pojsc z kims innym do lozka. Zeby to poczuc, poczuc swoja seksualnośc. Chce tego.

      Usuń
  6. Kochana, to że chce żebyś poczekała, nie znaczy że nie chce. To ogromna różnica.
    A czekać na pewno umiesz, tylko pragniesz natychmiast teraz już potwierdzić swoją atrakcyjność i podnieść poczucie własnej wartości. Chcesz to osiągnąć "za pomocą" dowolnego mężczyzny i przejrzeć się w jego oczach. Myślisz jednak że to przyniesie długotrwały efekt? Czy może raczej chwilową adrenalinę, chwilowe szczęście, a końcowo rozpad więzi z P. i wstręt do samej siebie? Pomyśl. To Ty tu rządzisz :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja się boję, że z P. jest coś nie tak, i że nigdy to nie nastąpi. A ja jestem na takim etapie,że zaczęłam potrzebować seksu. To mnie wykańcza. To mnie strasznie dołuje. Czuję się nieatarkcyjna, czuję się nic nie warta.

      Usuń
  7. Kochana, to że chce żebyś poczekała, nie znaczy że nie chce się z Tobą kochać i że mu się nie podobasz <---- tak miało brzmieć to zdanie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję się fatalnie, czuję się brzydka, nieatrakcyjna, niechciana, zapomniana. Czuję się mało kobieca. Chcę by P, o mnie zabiegał, chcę by zaprosił mnie na kawę, by zabrał gdzieś, zeby potraktowal jak kobiete a nei jak kolezanke. Jesli gdzies wychodzimy kazde z nas placi za siebie. jestesmy ze soba dwa miesiace i jest jakoś do bani. On bardzo mi się pdoba i to ja za nim szaleję, ale już nie chcę tak. I chce się wycofać. Chcę zniszczyć swoją potrzebę bycia z nim blisko i tesknoty za nim, tylko po to by role sie odwrocily i facet zaczal mnie zdobywac i zebym przestala byc taka latwa.

      Usuń
  8. Myślę, że jeśli zwrócił uwagę właśnie na Ciebie, a nie na kolegę z sąsiedniego pokoju, to wszystko z nim w porządku ;-)

    Być może też się czegoś obawia? Może nie chce być "narzędziem" i nie chce być "użyty"? Może chce na dłużej i na serio?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś kobietą czy mężczyzną?

      Usuń
    2. Kobietą po przejściach, ale z przyszłością :-)

      Usuń
    3. dziękuję zatem, że tu jesteś, jestem dzisiaj taka niechciana i taka samotna, myślę, że nie uda nam się z P. Ja chcę o wiele więcej a on daje z siebie minimum. Takie mam wrażenie. Jeśli tak nie jest to niech się zresztą sam wypowie.

      Usuń
    4. Zastanów się, czy P. powinien mieć stały dostęp do tego bloga ;-)
      To co dla Ciebie jest rodzajem autoterapii, może w bliskiej Ci osobie wzbudzać lęk, szok, smutek. Przynajmniej na tak wczesnym etapie znajomości. On może nie rozumieć, dlaczego nagle zapragnęłaś spotkać się z obcym facetem, mógł przeżyć szok. Ja rozumiem, mężczyznę może to ugodzić i zaboleć.
      Osobiście (to mój prywatny pogląd) nie uważam że trzeba mówić partnerowi o wszystkim, o swoich najskrytszych przemyśleniach i rozterkach. Dlaczego? Dlatego że bardzo często są to rozterki chwilowe wypływające z naszego złego humoru, frustracji itp. Są tylko w naszej głowie, nie wdrażamy ich w życie - one przychodzą i odchodzą. Natomiast druga strona może poczuć się zraniona, odrzucona, zdumiona.
      Tak jak nie golę nóg przy swoim facecie i nie podcieram tyłka (wybaczcie!), tak nie dzielę się z nim całą swoją "mroczną stroną", która także jest moją częścią.

      Usuń
    5. Rozmawialiśmy o tym z P. o dostępie do tego bloga. On mówi, że jemu ten blog pomaga mnie lepiej rozumieć. Ale fakt, przez to przestałam pisać całą prawdę. Nie moge na głos zastanowić się co do niego czuję. Dzisiaj pomijam to, że P. to czyta. Wolę już być szczera do bólu niz robić głupstwa.

      Ja nie mam nic przeciwko goleniu nóg przy facecie, mało tego mój były facet sam mnei golił bo go to kręciło.

      Usuń
    6. Każdy jest inny, choć trudno być "tajemniczym" (a tajemnica przyciąga i nęci do "zdobywania"), gdy codziennie serwuje się komuś szczegółowy raport z trzewi.
      Albo rybka, albo pipka, jak to mówią ;-)))

      Usuń
  9. Nie jesteś łatwa, jesteś wartościową kobietą, która odważyła się być szczera, dzielić swoimi lękami, nadziejami, radościami. Dojrzały mężczyzna będzie umiał to docenić, wierz mi.
    Na tym polega prawdziwy związek, nie na stosowaniu damsko-męskich gierek. Powracasz do starego schematu - zniszczyć, żeby zobaczyć czy to miało jakąkolwiek wartość. Ale są rzeczy, którymi jeśli pierdolniesz o ścianę, to już się nie posklejają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze o to wlasnie chodzi by piedrolnąć to, bo to do niczego niepodobne.

      Usuń
    2. Do niczego niepodobne, bo stworzone przez Ciebie i jego ;-)
      Drugiego takiego ewenementu nie ma na całym świecie. Zanim pierdolniesz obróć w rękach ze dwa razy i popatrz jak na egzotyczną roślinę.

      Usuń