sobota, 29 września 2012

Chcąc zrozumieć

Będę pisać trochę chaotycznie i niezrozumiale być może. Chcę jednak podjąć się kolejnej próby zrozumienia moich intencji wobec wszystkiego co mnie otacza.

Nie wiem co zrobić z tym blogiem? Zmienić jego charakter? Usunąć, zamknąć? Co?
Pomyślałam, zamknę go, ale otrzymałam kilka maili od osób, które mnie czytają, proszących o dostęp. Zrozumiałam, że ten blog nie służy tylko moim ekshibicjonistycznym potrzebom, ale pomaga znaleźć także innym zrozumienie siebie.

Więc póki co będę pisać tyle na ile mogę. Może będę bardziej ważyć słowa, choć to nie to o co mi chodzi. Głównie sprawa opiera się o związek z P., który to związek dla mnie gdzieś stoi pod znakiem zapytania. Nie wiem jak dla P. ale myślę, że go o to spytam.

Postaram się rozmawiać z nim wprost, o ile będzie to możliwe. Chcę by P. zrozumiał, że dla mnie bycie z kimś jest okropnie trudne, bo wyzwala we mnie burzę emocji, tak trudnych do opanowania, do nazwania i opisania.

Pojawiająca się labilność emocjonalna strasznie męczy nie tylko mnie ale i moje otoczenie.
Zaczęłam robić, rzeczy, o które już dawno się nie podejrzewałam.  Nie wiedziałam, że to się tak odbije na niektórych z Was.

Myślałam, że skoro nie znamy się osobiście to mogę komunikować siebie wprost. Taką jaka jestem.
Rozchwianą, zaburzoną, bezrefleksyjną, nie dbająca o konsekwencje, nie zastanawiającą się nad tym jak to wpływa na innych.

Mój skrajny egotyzm odbił się na kilku osobach, wywołując emocje, których się nie spodziewałam.
Pozostaje mi zatem zastanowić się raz jeszcze nad wszystkim.

Mój terapeuta powiedziałby w tej chwili, że po latach terapii nie jestem nieświadoma tego co robię. Wręcz przeciwnie w sposób manipulujący otoczeniem i z pełnym wyrachowaniem korzystam z narzędzi, które otrzymałam w terapii. Znam je dobrze, wiem jak wpływać na innych i jak kreować rzeczywistość, by gra, której się podjęłam mogła być kontynuowana.

Pytanie po co to wszystko? Otóż, wygląda na to, że jest to bardzo prymitywny mechanizm przymusu powtarzania, który wykształcił się w dzieciństwie na skutek braku zainteresowania moją osobą wśród członków rodziny.

Ten blog stał się niejako moim domem a Wy moja rodziną, którą próbuję na różne sposoby przyciągać i odpychać. Radość z przyciągania jest tym większa, im większe było odrzucenie.

Mechanizm ten widoczny jest we wszystkich obszarach mojego życia. Również w pracy zawodowej.
Wygląda na to, że lubię budzić w ludziach niepewność co do trwałości naszych relacji.

I być może podobnie jest z P. Chciałabym z nim zagrać w tę grę ale póki co nie mogę jej kontynuować, gdyż dzieje się coś, czego nie przewidziałam. P. nie daje wciągać się w moje gierki.
Wydaje się, że ma dość silną osobowość i dość rozwinięty system obron, bym mogła bez większego wysiłku przebić się przez tę jego skorupę i dokonać spustoszenia, na którym tak bardzo mi zależy.

Zaczęłam więc reagować dość znaczną frustracją i przeniosłam grę z P. na wszystko inne, byle by móc dalej przyciągać, niszczyć i odrzucać.

Jest jeszcze inna możliwość. Otóż przyszła mi do głowy następująca myśl. Czy to nie jest tak, że ja próbuję chronić związek z P i samego P. przed moimi impulsami, poszukując właśnie dodatkowych obszarów a szczególnie relacji z mężczyznami, na których mogę skierować swoje destrukcyjne zachowania?



Jeśli ktoś ma inne spostrzeżenia, będę wdzięczna z komentarz.


6 komentarzy:

  1. No a już myślałam, że nigdy nie uda mi się wejść na tego bloga, gdyż został bezpowrotnie zamknięty. Nawet się z tym pogodziłam. Ale nie zatrzymało mnie to przed sprawdzaniem codziennie, czy może coś się zmieniło.
    Trudno mi dokonywać oceny Twojej osoby, mogę za to dokonać swojej, gdyż zdarzało mi się zachowywać podobnie do Ciebie.
    Przede wszystkim był/jest to egoizm i brak umiejętności długiego znoszenia frustracji. Cechuje mnie kompletny brak cierpliwości i "chcenie" wszystkiego teraz zaraz już. Reakcje na frustrację oczywiście można usprawiedliwiać i tłumaczyć, pytanie na ile ją racjonalizujemy, żeby np. nie poczuć się jak skurwiel ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutno mi się zrobiło jak nie mogłam wejść na tego bloga:( Fajnie, że mogę znowu tu zaglądać:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki dziewczyny. Miotam się, zamykam, otwieram. Wczoraj rozmawiałam z P., żeby blog jednak zamknąć. Na razie jednak niech zostanie tak jak jest. Dobrze, że jesteście i ja postaram się być.

    OdpowiedzUsuń
  4. nie miotaj się; otwórz bloga; i pracuj nad sobą; chyba mamy plus :-) dodatni z tej zawieruchy;

    :P jest skarbem właśnie z powodu dystansu - wiem tyle ile przeczytam!!!! wiadomo!

    jeśli pojawi się w Tobie zdolność przepraszania, nie świata ale ofiary, w którą celowałaś będziesz o milę do przodu; w końcu to pewien wskaźnik dla Ciebie - myśl "w życiu nie przeproszę' znaczy celowałam, przyłożyłam i odpaliłam - wiem w kogo i wiem po co;

    Perfekcyjna każdy kto tu napisał do Ciebie kilka szczerych, starannych słów - poświęcił Ci swój CZAS ten jest Twoim znajomym;
    Wiesz o tym - znam Cię na tyle, że wiem kiedy wołasz - zauważcie mnie - wpiszcie się;
    Jest umowa? Mały Książe! więc zawsze można zajrzeć do źródła;
    I nie zapominaj ja też się mogę kiedyś pomylić! tym razem chyba miałam rację!

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz moją dozgonną sympatię za całokształt. Z tej czy tamtej strony wieje, nieźle Cię zgina do ziemi, a Ty jakoś zawsze łapiesz pion. Musisz w siebie więcej wierzyć. Również w swoją zdolność empatii. Jesteś bardzo mądrą osoba, Droga P. W razie co, wiesz gdzie mnie szukać. Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Troszkę się uspokoiłam. Zaczęłam bardziej wprost rozmawiać z P. Stąd milczenie ba blogu. Dzięki Elvi, dzięki Baabciu.

    OdpowiedzUsuń