poniedziałek, 17 września 2012

Osamotnienie

Dzisiaj rozpaczliwie zaczęłam szukać pomocy. Napisałam także do siostrzenicy, która natychmiast przyjechała do mnie. Od razu poczułam się lepiej. Dzięki temu wzięłam się za porządki, jeszcze kąpiel i będę mogła powiedzieć, że poradziłam sobie.

Poprosiłam siostrzenicę, że chcę by tylko była, ponieważ zaproponowała pomoc w porządkowaniu domu. Jednak uparłam się, że wszystko zrobię sama. Siostrzenica położyła się i właśnie śpi to moje dziecko. I ja tak sobie na nią patrzę i cieszę oko tym widokiem.

Ech.. może ja powinnam mieć normalny dom, męża, dzieci... Może to nie samotność a naturalna potrzeba bycia z kimś i posiadania kogoś.

Odważyłam się także napisać do P., choć bardzo się boję, że on ciężko znosi moje nastroje. Zadzwonił do mnie, a ja wylałam z siebie potok słów. Trochę mi głupio, ale przecież nie mogę przed nim udawać. I tak ograniczam swoje impulsy w jego kierunku.

Jeśli to go przerasta to mam nadzieję, że będzie szczery i mi o tym powie. Zrozumiem, naprawdę zrozumiem. Coraz częściej w ostatnich dniach myślałam właśnie o tym, by powiedzieć P., że taka nasza relacja nie ma sensu. W sensie związku. Porozmawiam z nim jak wróci.

Zaczynam dostrzegać jak niewiele mam do zaoferowania a jak wiele oczekuję.
Dopóki nie wesprę się terapią, będę strasznym wampirem energetycznym.

Świadomość tego, że moja chwiejność jest męcząca dla P., jeszcze bardziej mnie przytłacza.
Nie wiem jak mogę się o niego zatroszczyć i nie torpedować go tą negatywną energią.
Nie znam takiego sposobu obecnie. Dlatego będę dążyła do zakończenia tej znajomości.
Porozmawiam o tym z P.

Cholerna samotność. Wiele lat byłam sama ale miałam terapeutę. Teraz gdy go nie ma osamotnienie staje się nie do zniesienia. Trzeba będzie coś z tym zrobić. To tak nie może wyglądać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz