czwartek, 20 września 2012

Dziecko

Miałam dzisiaj sen. Dano mi pod opiekę dziecko. Kilkumiesięcznego chłopca. Jechaliśmy autem, do mojej siostry. Wiózł nas jakiś starszy pan. Ten mężczyzna był kimś bardzo znaczącym i budził we mnie jakieś skrępowanie, co było dość dużą przeszkodą. Postanowił bowiem zajechać w kilka innych miejsc, co mnie dość mocno niecierpliwiło. Po drodze wzięliśmy jeszcze jakichś autostopowiczów, też z dzieckiem.

Jechaliśmy przez jakieś małe miejscowości. Ten mężczyzna wciąż zmieniał kierunek jazdy, gdzieś skręcał, dokądś zajeżdżał, że zupełnie straciłam orientację w terenie.

Wreszcie zajechaliśmy do domku w lesie, w którym nas zostawił. Mnie i chłopca. Nie pamiętam powodu, dla którego to zrobił. Tak czy owak miałam czekać aż wróci i będziemy mogli jechać dalej.

Mijały godziny a ów mężczyzna nie wracał. Chłopiec zasnął a ja postanowiłam udać się na poszukiwanie najbliższego domu w celu uzyskania pomocy. Zostawiłam śpiącego chłopca w domku i poszłam szukać pomocy.

Tak długo kluczyłam ścieżkami w lesie, że kiedy dotarłam już do najbliższego domu nie potrafiłam wskazać miejsca, z którego przyszłam.

Początkowo zadzwoniliśmy po moją siostrę. Przyjechała wraz z moimi siostrzeńcami. Byłam przerażona, bo martwiłam się, że dziecko się już dawno zbudziło i jest wystraszone. Jeżdżąc w poszukiwaniu miejsca, w którym znajdowała się ów domek w lesie, zostaliśmy zatrzymani przez rosyjską kontrolę graniczną.

Kobieta - celniczka, dała wyraz ogromnej niechęci do mnie i zaczęła mnie ośmieszać przed innymi.
Przypomniałam sobie, że w aucie mam kilka butelek piwa. Skoczyłam po nie i wręczyłam celniczce, mówiąc, że to dobre, polskie piwo. Wówczas wyraźnie złagodniała i pozwoliła nam odjechać.

Lęk o chłopca stawał się nie do zniesienia. Wreszcie sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam na policję, błagając histerycznym głosem o pomoc w poszukiwaniach. Policja przyjechała i poszukiwania prowadzone były już na dużo większą skalę.

Wtem na jednej z leśnych dróżek dostrzegliśmy stojącego chłopca. Tym razem wydawał się większy. Miał jakby ponad roczek. Dziecko stało i miało się całkiem dobrze. Wybiegłam z auta i podążyłam w jego kierunku. Wzięłam chłopca na ręce i zaczęłam go oglądać, próbując się zorientować w jego stanie psychicznym i fizycznym.

Wszystko było z nim w porządku. Nawet nie był wystraszony. Poczułam wyraźną ulgę. Następnie udałam się do domku w lesie, chcąc się zorientować w jakim jest stanie. Byłam także ciekawa w jaki sposób chłopiec wydostał się stamtąd.

Wszyscy odjechali a ja wróciłam na miejsce, w którym stał domek. Ku mojemu zdziwieniu dość łatwo znalazłam się na miejscu.

Weszłam do środka, do pokoju, w którym zostawiłam chłopca. Był już ranek. Przez zasłonięte okna prześwitywało słońce, rzucając nieśmiało blask na bladoniebieskie ściany pokoju. Rozejrzałam się po jego wnętrzu i pomyślałam, że jest całkiem przyjemny. Choć był zupełnie pusty. Tylko ściany i dość sfatygowany parkiet.

Pomyślałam sobie wówczas, że mogłabym tu zamieszkać. Jedyne, co budziło we mnie duży dyskomfort, to fakt, że domek stał na skraju ogromnego lasu, który budził we mnie jakiś lęk.

Nie dam rady - pomyślałam. To miejsce wydaje się dość niebezpieczne. Szkoda, bo to była by dla mnie szansa na mój własny dom. Ale ten las, tak mroczny... Postanowiłam opuścić to miejsce.

I to cały sen. W wolnym czasie postaram się go zanalizować. Myślę, że to ważny sen i symbolika w nim zawarta jest dość znacząca.




5 komentarzy:

  1. Też mi się wydaje że ten sen może coś znaczyć. Jesteś w nim Ty, i dziecko (czyli prawdopodobnie też Ty), i dom, fakt zamieszkania razem, tego że to dziecko dorosło... I różnego rodzaju decyzje. Bardzo interesujące. Mam nadzieję, że napiszesz w jaki sposób go rozumiesz. Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsze, co zwróciło moją uwagę w tym śnie, to nie tyle dziecko, co rosyjska celniczka naśmiewająca się ze mnie. Zauważcie, że dopiero piwo ją uspokoiło.

    Rozumiem to tak, że jest we mnie jakaś zła kobieta, ktoś bardzo krytyczny wobec mnie i dość surowy.

    Celniczka przeprowadza kontrolę tak jak we mnie jest coś mocno kontrolującego i surowego. Kiedy sięgam po alkohol, sprawujące surową kontrolę kobieta łagodnieje i być może wówczas do głosu może dojść dziecko.

    W moim śnie gubię swoje dziecko. To, którym mam się opiekować. Pozornie wychodzę z domku w lesie w poszukiwaniu pomocy, ale dziecko zostaje wówczas bez opieki.

    Wydaje mi się, że w życiu postępuję podobnie. Tak bardzo skupiam się na poszukiwaniu zewnętrznego wsparcia, że opuszczam swoje wewnętrzne dziecko, które na ten czas zostaje bez opieki.

    Co prawda we śnie dziecku się nic nie stało, ale daje się zauważyć jakąś moją bezmyślność.

    W śnie dziecko zdaje się być bardzo spokojne i łagodne, pod czas gdy jego opiekun - ja, popadam w histerię gdy gubię drogę, nie mogąc go - dziecka odnaleźć.

    C.d.n.

    OdpowiedzUsuń
  3. A może jednak inaczej... Dziecko - Twoje dzieciństwo (Twoje wew. eee... "zaniedbane" małe dziecko ze swoimi ówczesnymi niezaspokojonymi potrzebami...). Kierowca - starszy pan - Twój ojciec. Celniczka - Twoja matka. Dom w lesie - Twoja rodzina/Twój dom z czasów dzieciństwa. Las - twarde życie, którym (dużo) za wcześnie obarczono małe dziecko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm.. Ciekawa interpretacja. Ja natomiast skupiłabym się na tym co tu i teraz. Na swojej osobowości a dokładnie jej rozszczepieniu. Postaci ze snu to obraz braku integracji wewnętrznej. Braku spójności i współdziałania w moim obecnym życiu a nie tym co było. Owszem jestem obciążona przymusem powtarzania pewnych schematów z dzieciństwa, ale sen w moim mniemaniu mówił o tym co tu i teraz. Tak to czuję.

      Usuń
  4. ciekawe te interpretacje; myślę nad tym co piszecie;
    ~~~~~~
    Felicja - fajny blog zaczęłaś - zajrzyj na gazetowe forum - będzie Ci raźniej - może już tam jesteś?

    OdpowiedzUsuń