piątek, 27 lipca 2012

Coś jest nie tak

Hm... wróciłam ze spotkania z kolegą z byłej pracy. Byliśmy w jakimś lokalu, wypiliśmy morze piwa. Nawet się nie upiłam. Jakiś taki dzień chyba. Tego kolegi to nawet nie znałam dobrze. Widywaliśmy się czasem w firmie na zasadzie "cześć, cześć" Pierwszą godzinę przesiedziałam jak na szpilkach. Na szczęście chłopak okazał się gadułą, ale takim ciekawym. Intelektualista straszny ale interesujący. Właściwie to on głównie mówił a ja zadawałam umiejętnie pytania, tak by on mógł się wypowiedzieć.

No ale pierwsza godzina była okrutna. Plułam sobie w twarz, że się z nim umówiłam. Mimo, że zachowywał się naturalnie i mówił bardzo interesujące rzeczy to w środku gdzieś usychałam z tęsknoty za P.
Jednak zależało mi na spotkaniu z tym chłopakiem. Chciałam się przekonać jak to jest. Tak się spotkać z kimś, właściwie bez oczekiwań. Usiąść, pogadać, poznać się.

No i było bardzo ciekawie. Rozbawiał mnie i budził moje zainteresowanie. Nie byłam znudzona. Było ok.
Kiedy wróciłam do domu, odezwał się do mnie jeszcze na fb i troszkę to mnie przyprawiło o lęk. Przeraziłam się. Pomyślałam, że może on to spotkanie mógł potraktować inaczej niż ja.

Ponieważ większość wieczoru przegadaliśmy o muzyce, podsyłał mi linki do utworów, które jego zdaniem są warte odsłuchania. 

Pomyślałam sobie, że już wystarczy, że już dość. Teraz chcę zostać sama, teraz chcę być myślami blisko P. Pisałam smsy do P. Tak bardzo go potrzebowałam. Ale nie umiałam mu tego napisać. Nie miałam odwagi powiedzieć, że kompletnie wariuję. Najchętniej zasypałabym go tymi esemesami. Ciężko, cholernie ciężko. Potrzebowałam go blisko, jak najbliżej. 

W tym czasie M., ów kolega podsyłał mi utwór za utworem. Muzyka okazała się niesamowicie kojąca. Tak jakby wiedział czego mi trzeba. Tak jakby muzycznie był mną. Czułam jak powoli się odprężam. Zaczęłam się unosić. Poczułam ulgę i ogromną  potrzebę płaczu. Płaczu wynikającego z odprężenia, jakie fundował mi M. 

Już ciii.. już...Już dobrze. Dobrze. Coś mi się pomieszało. Przecież nawet dobrze nie znam P.





4 komentarze:

  1. Coś się pogubiło, coś się pomieszało... Czy chcesz coś budować z P? Nawet jeśli nie jesteś dziś pewna czego pragniesz, to może warto dać sobie szansę na "co by było gdyby" i sprawdzić co się kryje za tymi drzwiami? Czy aby z góry nie fundujesz sobie ucieczki lub ją prowokujesz umawiając się na przypadkowe piwa z "nawet nie znałam go dobrze". Trochę to wszystko się kłóci z Twoimi refleksjami z ostatnich kilku dni. Zatrzymaj się...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie coś jest nie tak. Gdzieś pędzę, gdzieś się gubię. Za chwilę usiądę i pomyślę.

      Usuń
  2. zaczęłaś swoją grę;
    wkręcałaś M. w grę z P.
    asekuracyjnie i nie licząc się z ich uczuciami;
    grałaś dla siebie zapominając jak możesz zranić niebordów;
    jeśli pomogłam dobrze by było;
    :-(

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, ja nie wkręcałam nikogo. Z M. umawialiśmy się od miesięcy, jeszcze nie było P. M. okazał się fajnym człowiekiem i tyle. Ja na tym spotkaniu zachowywałam się przyzwoicie. Żadnych gierek.

    OdpowiedzUsuń