wtorek, 24 lipca 2012

Przemoc seksualna

Jestem ofiarą gwałtów i molestowania seksualnego.

Kiedy kilka lat temu pojawiłam się u seksuologa ten zadał mi pytanie: "Proszę Pani, co Pani wie o seksie?"
Początkowo byłam zaskoczona. Jak to co? Seks to seks. Jakiś tam pieprzony seks. Faceci zwyczajnie tego od ciebie oczekują i ty masz im to dać. Nie ważne co czujesz. Nie ważne, co robią z twoim ciałem.

Nigdy się nie broniłam. Nigdy nie walczyłam. Pierwszy raz to było, kiedy byłam może w czwartej klasie szkoły podstawowej. To ile ma się wtedy lat? Owszem byłam zadziorna i pyskata. I oberwało mi się za to. Wracałam ze szkoły. Kilku chłopaków z ósmej klasy złapało mnie i zaciągnęło pod most, przez który akurat przechodziłam. Potem siedziałam tam długo sama. Wróciłam do domu wieczorem. Dostałam lanie od matki.

Drugi raz był w szóstej klasie. To był przyjaciel mojego starszego rodzeństwa. Zgwałcił mnie jeden raz. Ale kiedy zobaczył, że nie puściłam pary z ust pozwalał sobie na to i owo. To było przerażające. Nie potrafiłam się bronić.

Potem w liceum przeprowadziłam się do siostry i jej męża. Przychodził do mnie co noc. Leżałam drętwa jak kłoda udając śpiącą. Brzydziłam się sobą.

Nigdy, nigdy się nie broniłam.

Pomyślałam sobie, że tak już ma być. Jako osiemnastolatka poznałam starszego mężczyznę, który był dla mnie jak ojciec. Bardzo się o mnie troszczył. Poświęcał sporo uwagi. Płaciłam mu za tę troskę i ojcowskie uczucia seksem. Tego po mnie oczekiwał. I ja wiedziałam, że on oczekuje.

A potem już jakoś leciało. Z moim pierwszym chłopakiem było tak, że wypijałam butelkę wina i wtedy jakoś szło. Z drugim to był już tylko sport. Ekscytacja, kompletnie bez jakiejkolwiek formy bliskości.

Potem poznałam K. ale on był na tyle ciepły i czuły, że seks z nim nie sprawiał mi przyjemności. Są uczucia nie ma seksu. Jest seks nie ma uczuć. Przebujaliśmy się tak razem kilka lat. Od czasu do czasu robiłam skok w bok. Poznawałam facetów na czacie i robiłam to. Byle poczuć to obrzydzenie do siebie. Byle się utwierdzić w tym kim jestem.

I tak leciało. Przygodny seks. Przypadkowe znajomości. Seks za seksem. Numerek za numerkiem. Nie, nie kochanie się. To był seks, numerek, pieprznie,  sypanie ze sobą. Nigdy kochanie się. Nie chcę używać tego słowa.

A potem mój terapeuta spytał: "Proszę Pani, a gdy tak sypiała Pani z tymi wszystkimi mężczyznami, to gdzie była Pani godność?"

To był jedyny sposób, który skonfrontował mnie z tym co przez lata robiłam ze swoim ciałem i wnętrzem.

Od tej pory moje ciało jest tylko moje. Tu nie chodzi o zasady. Zasady to obrona. Fikcja, ściema. Tu chodzi o paraliżujący lęk przed bliskością psychiczno-fizyczną. Nie umiem siebie takiej ofiarować nikomu.


20 komentarzy:

  1. kiedy ktoś lekko pisze, że lubi w czasie seksu trochę przemocy, brutalności zastanawiam się czy wie co pisze i skąd ma takie potrzeby;

    Perfekcyjna - dajesz radę - dajesz! Przytuliłabym Cię ale nie wiem czy chcesz, więc mgiełką otulam Wróbelku - gdzie Ty masz skrzydła, gdzie spętane?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Babeńko, daję radę. Ty wiesz. Nic się nie martw. Teraz muszę to przejść na nowo. Jeśli nie chcę znów ranić i być raniona. Muszę obejrzeć te rany. Zobaczyć czy one aby dobrze zagojone.

      Usuń
  2. Powinnaś pozostawiać coś dla siebie, poza tym było minęło i nie warto do wracać do tamtych emocji. Dlaczego aż tak bardzo potrzebujesz i pragniesz litości i zapisania ciebie. Jak zwykle napisze ze sama się sobą zajmij zadbaj o siebie a zniknie ten twój przymus szukania zrozumienia pożałowania u innych. Nawet bliscy maja dosyć takiego zachowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie tak Ula. To co miało zostać dla siebie zostało. Tu nie o to chodzi. Chodzi o nowy etap w moim życiu, kiedy sama zastanawiam się nad tym, co począć ze swoją seksualnością i jak jej nie nadwyrężać. Temat na czasie, a blog jest moim dziennikiem i miejscem, w którym mogę na spokojnie uświadamiać sobie i konfrontować moje obawy.

      Usuń
  3. Ula przeczytaj co napisałaś. Jacy "nawet bliscy" mają dosyć? Szukanie pożałowania i litości? Widzę kompletny brak zrozumienia a nawet elementy agresji. Może po prostu nie powinnaś czytać wpisów Perfekcyjnej?

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam łzy w oczach gdy to czytam.
    Myślę co Ci napisać.
    Myślę o tej 10-latce, tak bardzo skrzywdzonej, której - po tym co się stało - zamiast rozpętać cały proces - złości, gniewu, ukarania sprawcy, leczenia - jeszcze się dostało jak wróciła do domu. Której mama nie była dość godna zaufania, żeby jej się zwierzyć z tego co się stało. Która musiała to w sobie schować głęboko.
    Myślę że te dwa pierwsze razy kiedy byłaś dzieckiem są najważniejsze i jak piszesz już potem leciało.
    To dobrze że masz w życiu nowy etap, że szukasz swojej godności i tego co jest w Tobie prawdziwe. Chcę Ci życzyć, żeby teraz Twoje działania, decyzje,utwierdzały Cię w tym kim jesteś na prawdę - kobietą, człowiekiem - pełnym wartości, godności.
    Nie wiem co robić z paraliżującym lękiem. Myślę, że terapia jest tu bardzo ważna, nadal, mimo że kilka lat terapii już za Tobą.
    Ella

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ellu. Ja tylko chcę Ci powiedzieć, że to unoszę, że to nie takie straszne. Już nie. Przyglądam się tylko sobie. Już bardziej z dystansu. Bez tak trudnych emocji jak kiedyś.

      Usuń
  5. jejku, nie wierzę. czyli wg Uli PO PROSTU SIĘ NIE MÓWI O T A K I C H RZECZACH, bo to nieprzyzwoite?

    POWINNO SIĘ to zachować dla siebie. nie wierzę. fragment o opiekowaniu się sobą, jak najbardziej się z tym zgadzam, ale reszta..

    nie warto wracać do tamtych emocji? lepiej, żeby one same wracały, zakamuflowane? eh..

    jaka nagana, "nawet bliscy mają dosyć"... taki przekaz: jak będziesz o T Y M mówić, to cię wszyscy zostawią, pięknie.

    zwykle raczej nie komentuję, ale teraz po prostu nie wytrzymałam :)

    pani perfekcyjna, przerabiam u siebie teraz podobne problemy, bardzo dziękuję za ten dziennik. pozdrawiam, neon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Neon, ludzie mają prawo by czuć odrazę do takich spraw. To trudne tematy. Raczej się o tym głośno nie mówi. Ja troszkę mam inaczej. Od nastolatki poruszałam te sprawy. Bo terapie były, jedna za drugą.

      Moi bliscy dosyć nie mają. Wiedzą co mi się przytrafiło. Teraz już tak. Mama i siostry wiedzą. I jak zachodzi potrzeba to możemy o tym w miarę swobodnie rozmawiać.

      Ja nie uciekam od takich tematów, bo po latach terapii grupowych i pobytów w szpitalach wiem, że nas doznających przemocy seksualnej jest sporo. Rzekłabym zaskakująco sporo.

      Często jestem jedyną osobą, z którą takie pokrzywdzone kobiety mogą szczerze porozmawiać. Ja nie oceniam, nie oskarżam. Staram się rozumieć i dawać miejsce poczuciu skrzywdzenia a nie winy i wstydu.

      Usuń
    2. Nie powiedziałam ze jest nieprzyzwoite ani ze się o takich sprawach nie mówi. Mówi się i dobrze ze ludzie o tym mówią.
      Ale Perfekcyjna jest borderem skupionym na sobie i rozpamietujacym przeszlosc. jest to jedna z glownych wad borderow. Babranie sie w tym co bolesne przykre i jakze bardzo znajome a przez to bliskie. bezpieczne bo znane. Uciekaj perfekcyjna od tego schematu bo Cie to zniszczy.

      Usuń
    3. Ula, nigdy w życiu nie byłam bardziej tu i teraz jak w tej chwili. Natomiast by rozumieć to co się dzieje w moim życiu obecnie opieram się o swoje doświadczenia. Nie skupiam się aż tak bardzo na sobie. W moim życiu jest sporo miejsca dla innych, ale nie piszę tu o tym, bo blog to miejsce dla mnie. Na mój czas i moje sprawy.

      Usuń
    4. Ula, nie powiedziałaś wprost, ale przekaz jest jednoznaczny.

      nie myśleć, nie wracać, nie czuć, bo tak lepiej, gdyby to było takie proste.. i gdyby to cokolwiek rozwiązywało. No cóż, to coś więcej, niż zwykłe babranie się, przynajmniej u mnie.

      wychodzenie ze schematów jest ok.

      ale nie rozumiem? POWINNA zostawić coś dla siebie, ale, to "dobrze, że ludzie o tym mówią"?

      nasuwa mi się takie coś: niech mówią, ale z dala ode mnie.

      perfekcyjna, masz rację, jest zaskakująco dużo tak potraktowanych osób, a takie to wzbudza oburzenie, gdy, och tylko nie to, ktoś o tym głośno powie. Co jest odrażające, mówienie o tym? Słuchanie o tym? ;)

      Usuń
  6. Myślę, że wypowiedź Uli symbolizuje dość powszechną w Polsce reakcję. W sumie jak się spojrzy na problemy małych miejscowości gdzie ofiara molestowania przez księdza i jej rodzina zostają wyklęci przez miejscową zbiorowość a nad winowajcą otacza się parasol ochronny i staje w jego obronie, to pozornie niemożliwe staje się możliwe. Potrafimy dziwić się niezmiernie, że w krajach arabskich kamieniuje się zgwałcone kobiety a tymczasem mamy własny problem o podobnych korzeniach. Kobiety nawet nieświadomie przejmują ten mizoginizm i pierwsze rzucają kamieniem. Wiele na ten temat mówi kształt debaty publicznej w sprawie aborcji, gdzie skupia się jak w soczewce istota woli kontrolowania seksualności kobiety tak aby ona sama miała jak najmniej do powiedzenia. Kobieta milczeć powinna. I się wstydzić bo inaczej otoczenie się na nią pogniewa.

    OdpowiedzUsuń
  7. dokładnie, sama zetknęłam się z podobną reakcją, gdy chciałam mówić o swoich przeżyciach. to było dla mnie szokujące. tym bardziej cieszę się z tego wpisu i tych komentarzy, utwierdza mnie to w przekonaniu, że warto mówić. neon

    OdpowiedzUsuń
  8. Swoją drogą, jak to jest u Ciebie, Perfekcyjna z bronieniem się/swoich granic w różnych innych sprawach? Złościsz się czasem że ktoś przekracza Twoje granice?
    Ella

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno powiedzieć. Chyba nauczyłam się od terapeuty jak stawiać granice, ale wciąż robię to nieporadnie. Jednak bardzo rzadko się złoszczę. Raczej dystansuję się.

      Usuń
    2. Wiesz, zaczęłam czytać Twojego bloga jak się kończyła Twoja terapia. I bardzo się wkurzyłam na Twojego terapeutę, na sposób w jaki to zrobił (najpierw, o ile pamiętam, powiedział - że jesteś chora i powinnaś się leczyć, a potem bezczelnie, że jak nie możesz przychodzić częściej to nie on nie może prowadzić terapii.) Nie pisałam tego w komentarzu, bo widziałam że Ty reagujesz spokojnie i nie chciałam Cię nakręcać, ale dziwiłam się że się nie złościsz.
      Ella

      Usuń
    3. Wiesz Ellu, ja miałam i mam ogromne zaufanie do mojego terapeuty. Jeśli robił coś to robił to dla mojego dobra. Nie zawsze od razu wszystko rozumiałam. Teraz rozumiem, jaką ogromną przysługę mi wyświadczył. Dzięki temu wreszcie otworzyłam się na ludzi. Na P. Teraz wiem, że mój terapeuta zawsze będzie dla mnie kimś wyjątkowym ale nie jedynym.

      Usuń
  9. Nie stawiajmy sprawy na głowie. Kat to kat, ofiara to ofiara. To opresja jest odrazajaca a nie cierpienie ofiary. Czasem objawem zdrowia jest krzyk i złość, a nawet wściekłość. Gwałt jest zbrodnia straszna i czym bardziej rozwinięte społeczeństwo tym większe zrozumienie dla spustoszenia które sieje w człowieku. Czasem mam wrażenie ze nam trochę brakuje jako społeczeństwu do odpowiedniego potępienia gwałtu i zrozumienia czym jest. eFeR

    OdpowiedzUsuń
  10. Popieram zdanie przedmówcy. Nie przenicowujmy pojęć na drugą stronę. To wielka rzecz, że zdecydowałaś się wyrzucić to z siebie na blogu. Dzięki temu także pomagasz innym, choćby w autoanalizie.
    Trzymaj się i nie słuchaj pierdół :-)

    OdpowiedzUsuń