poniedziałek, 16 lipca 2012

Poczucie winy

No dobrze, więc T. odezwał się do mnie wczoraj wieczorem. Objechałam go trochę, ten skruszony obiecał poprawę. Ale myślę, że tu nie o to chodzi. Chodzi o jakąś grę między nami. Te dziesięć lat temu nie mieliśmy siebie do końca. W tym znaczeniu, że zakończyliśmy związek (ja zakończyłam), kiedy między nami było bardzo gorąco. Myślę, że każde z nas ma jakąś mniej lub bardziej uświadomioną potrzebę dopiąć ten ostatni guzik.

Ten guzik można zapiąć na kilka sposobów. Myślę, że najbardziej korzystne byłoby zadbać o pewien dystans i rezerwę. Dzisiaj rano, odezwał się do mnie także. Zamieniliśmy kilka słów, życzyliśmy sobie miłego dnia i tyle. Jest ok. Dość tych fochów.

No a teraz o P. Wczoraj wybraliśmy się na spacer. Dłuuuugi spacer. Było... hm, miło, ciepło, blisko. Dzisiaj jestem pełna obaw. Dokąd ja zmierzam? Co ze mną będzie?

6 komentarzy:

  1. spokojnie jak na wojnie Perfekcyjna, daj sobie przestrzeń i się nie bój. Nie bój się siebie tylko się sobie przyglądaj.
    Daję smrodliwe rady cioci kloci?:) pozdrawiam ciepło, Mar
    Perfekcyjna, co Ty na taką podmiankę? Ja Ci dam trochę swojej powsciągliwości i kontroli, a Ty mi dasz trochę Twojego spontana i żywiołowości?
    Szukamy bilansu:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. nie wiem jak. Ale jak się dowiem to Ci powiem.
      Ja się staram coś tam brać od Ciebie zawsze, widzę w Tobie dużo takich fajnych rzeczy, na przykład owartość - i potem sobie to testuje sprawdzam, jakoś tak to robię. Bo Ty dajesz z siebie dużo, to biorę:)

      Usuń
  3. Wiesz Mar, ja bardzo, bardzo się kontroluję na zewnątrz, tak bardzo, że aż to mnie mierzi. I jak tak się spinam i staję na głowie to potem coś pęka we mnie i robię mnóstwo głupich rzeczy. Nie jestem w stanie znaleźć równowagi w tym, więc piszę, piszę co się da w tym blogu, bo on zastępuje mi gabinet terapeutyczny. A, że inni to czytają to mnie to cieszy, bo dzięki temu staram się konsekwentnie pisać, wracać do tego bloga. Tydzień temu bardzo chciałam go opuścić. Ale Wasz odzew spowodował, że jestem. To moje "zatrzymaj mnie" ma coś na rzeczy. Pomyślałam sobie, że przecież ten blog ma także takie założenie, żeby pomagać, tym, którzy zechcą z tego brać. Może da się brać. A to co piszesz jest na to dowodem. Ale stworzyłam dodatkowy blog, taki mój osobisty, zamknięty. Zaprosiłam do niego moje przyjaciółki. Tam zrobiłam miejsce na inną mnie. Nie wiem czy to dobry pomysł tylko. Zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a dlaczego mówisz tutaj o drugim blogu, w dodatku niedostępnym? Nie jest to dla mnie jasne.

      Usuń
    2. napisałam o tym blogu, bo ktoś napisał, że chciałam manipulować Wami, pisząc, że kończę ten blog. A ja postanowiłam zacząć nowy etap, o którym tu nie chcę pisać. Tak też zrobiłam.

      Usuń