niedziela, 29 lipca 2012

Tak jakoś o facetach.

Niedziela leniwa jak nigdy. Krzątam się po domu, obiad gotuję. K. mój eks, pomaga mi przez skype w tym obiedzie. No zobaczymy co nam wyjdzie z tego wspólnego gotowania. Wymyśliłam sobie, że zrobię paprykę faszerowaną. Jeszcze chwila i będzie gotowe. K. poradził mi jeszcze by zrobić do tego sos serowy. Śmietanę 30% mam zagotować i dodać trochę startego, żółtego sera i trochę pleśniowego.

Gotowanie może być całkiem przyjemne, ale nie wiem jakby to było gotować tak co dzień. Bo mąż, bo dzieci. Źle mi się to widzi. Oj, źle. A tak kotom suchej karmy wsypię, mleka kociego dam i po robocie.
Za to moje współlokatorka A. gotuje wyśmienicie. Ma zmysł, nie powiem.

Kiedyś gotowałam dość często. Jak jeszcze obchodziłam święta to w domu był taki zwyczaj, że ja piekłam ciasta bo mi wychodziły super. A potem pięć lat lenistwa, bo K. piekł i gotował. Czasem tylko poprosił mnie bym ugotowała mu jakiejś zupy, bo dla niego zupa była zbyt banalna do robienia.

Jak przyjeżdżaliśmy do mojego rodzinnego domu, albo do domu moich sióstr to tak się przyjęło, że to K. gotował nam wszystkim. Dobrze z nim miałam. Za to jak gotował to taką rozpierduchę w domu robił, że się wściekałam na niego. Ale K. mawiał, że podział obowiązków musi być. On gotuje a ja sprzątam.

Kiedy byliśmy z K. to on wówczas pracował jako handlowiec w firmie z oprogramowaniem. Kiedyś robił coś dla Michała Urbaniaka, tego muzyka jazzowego. I Urbaniak przyjeżdżał do nas do domu, bo K. mu coś tam instalował. K. miał bardzo dobry kontakt ze wszystkimi. Kiedyś w liceum organizował koncerty. Co się napił z tymi wszystkimi muzykami i najarał to jego.

Kiedyś jechaliśmy w Wawie tramwajem i obok nas chłopaki z Kalibra 44 i zobaczyli K. i zaraz do niego jak do starego kumpla. Ja też nie mam barier w kontakcie ze znanymi osobami, tylko u mnie ta różnica, że dla mnie to oni tacy sami jak wszyscy i mi się nawet z nimi jakoś specjalnie gadać  nie chce. A K. to miał świra na punkcie muzyki i potrafił gadać o tym w nieskończoność.

Potem jak się rozstaliśmy z K. to on pieprznął to wszystko i wyjechał do Anglii. Tam został szefem kuchni na polu golfowym. Był taki moment, że miałam wyjechać do niego. Miał mi pomóc. Ale z drugiej strony tu w Wawie to ja mam opiekę medyczną jak się patrzy a tam nie wiadomo jakby było.

Poza tym wkurzało mnie to, że on utrzymuje wciąż kontakt z tą swoją byłą laską, która też mieszkała w tym samym mieście co on. Ona była siostrzenicą bardzo znanego artysty. K. się trochę tym podniecał, a mnie to wkurzało. Ale nie wyszło im razem. (i bardzo dobrze, mówię to jakem pies ogrodnika)

Czasem myślę o K. że moglibyśmy wrócić do siebie. Tylko jakby to nasze życie wyglądało. Chlanie, ćpanie i imprezy. Ja tak nie chcę.

Przyglądam się P. a on taki spokojny i mi z tym dobrze. Bo i ja się uspokajam. Nie pędzę jak głupia. Zwyczajnie dobrze mi z nim.

A dzisiaj podjęliśmy decyzję o wyjeździe na urlop. I będziemy jechać we wrześniu. Jeszcze nie mówiłam P. ale chciałabym by pojechała z nami G. moja przyjaciółka. Mówię jej dzisiaj, żeby brała kogoś ze sobą i jedziemy. Będziemy się lenić do bólu. A G. na to, że pomysł fajny, że pomyśli. Toteż muszę spytać P. co on na to.

Wczoraj wracaliśmy z P. ze Starówki. Szliśmy ze sobą za ręce a w końcu P. mówi do mnie,wiesz kto jest za nami? Kto? Pytam. A on na to, że nasz szef. No a w firmie to raczej się nie obnosimy z tym, że jesteśmy razem. No i ja od razu w panikę, że co by to było. No ale co by właściwie było? No co? Co to jakiś wstyd jest, czy jak? Sama już nie wiem o co mi chodzi. Może o to, że tak dziwnie kręcić z chłopakiem z firmy.

No ale w sumie to mi wszystko jedno. Niech gadają. Co to P. jakiś dzieciaty, żonaty? Nie, ani ja. No to o co chodzi? ech...

No tak o facetach dzisiaj trochę. Ale powiem wam, że czuję taki mały dyskomfort bycia z kimś. Na szczęście w przyszły weekend przyjeżdża do mnie moja polonistka z liceum i z nią spędzę ten czas. Także może zatęsknię za P. I wszystko wróci do jakiejś tam normy.


16 komentarzy:

  1. Podoba mi się Twój styl pisania ;). Taki szczery. Nie próbujesz siebie ukryć. Przynajmniej tak mi się wydaje. Pewności nigdy się nie ma :D. Czytam bloga już jakiś czas i chyba zagoszczę na dłużej.

    Trzymam kciuki, aby z P. się ułożyło i abyś nie uciekała. Wiem jakie to trudne i przerażające - być z kimś blisko. Mimo, że się chce.

    Pozdrawiam.
    imoyraa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję. Rozgość się i czytaj. Taki mam cel, by blog był pisany możliwie najszczerzej. Czasem wstyd coś pisać, ale jakoś udaje mi się przemóc. Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  3. w ramach uciekania od P. asekuracyjna telefoniczna papryka z exem i do tego koleżanka na wyjazd; dobrze jeśli P. nie odbierze tego jako: - ta kobieta nie tylko odwleka sex ale nie ma o czym ze mną rozmawiać;
    piszę jak ja bym to odebrała;

    i chyba wystawiłaś exa na widok publiczny - jeśli wiesz do czego Ci to niezbędne spoko; ale chyba to potrzeba otoczenia się mężczyznami, żeby P. nie był jedyny ważny; staram się rozumieć co robisz; nie krzywdzisz exa? - zastanawiam się, może on jest przyzwyczajony, że dla Twojego dobra wszystko jest odpuszczone :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My z exem to mamy ciągły kontakt. Rozmawiamy ze sobą przynajmniej raz w tygodniu. Odkąd pojawił się P. nic się w tym temacie nie zmieniło. Czasem tylko radzę się K. w pewnych damsko-męskich kwestiach, bo K. zna mnie jak mało kto.

      Z tym wystawianiem K. na widok publiczny to nie rozumiem.

      Co do otaczania się mężczyznami, to u mnie to normalne. Zawsze miałam samych kumpli. Terapia nastawiła mnie bardziej przychylnie do kobiet i z czasem w moim życiu pojawiły się kobiety. Ale faceci to dla mnie ważny element. W moim odczuciu to to jest tak, że potrzebuję by byli i mnie wspierali.

      Kurcze, myślisz, że P. może to tak odebrać? Że nie będę miała o czym z nim rozmawiać? Pomyślałam, że jak pojedziemy z kimś jeszcze to będzie fajnie. Przecież ludzie skrzykują się czasem i wyjeżdżają razem by pobyć ze sobą, w większym gronie.

      Oczywiście spytam P. czy nie ma nic przeciwko. Poza tym fakt może troszkę się asekuruję, bo ja nie chcę by było zbyt blisko. To dla mnie cholernie trudne. Bardzo trudne.

      Usuń
  4. Coś jest w 'rozpraszaniu' siebie na innych, by nie poddać się totalnie jednej osobie. Dywersyfikacja źródeł :)

    Odwieczny dylemat (choć Ty wybrałaś i, jak tak patrzę, wydaje mi się, iż wybór Cię satysfakcjonuje) - kogoś, z kim będzie się działo, nawet, jeśli toksycznie i wyniszczająco (bo, jakże!, musi się dziać!), czy kogoś, kto będzie działał jak relanium, uspokajająco i bezpiecznie (obawa, iż nagle zacznie byc nudno...)?
    Zawsze szukam drugiego wariantu, lądując stale w objęciach pierwszego...

    Życzę Ci, by Wam się udało!

    PS K44? - boszz, zazdroszczę! Wielbię!

    Des

    (desaparecido.blog.onet.pl)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi tylko chodzi o to, że z P. jest jakoś tak blisko. Jakbym cały czas była naga. No ciężko, ciężko mi z tym. Tak, chcę uciekać. Ta znajomość dla mnie to wyzwanie. Nijak nie mogę założyć żadnej maski. On mnie widzi całą, taką jaka jestem.

      Usuń
  5. Twoje obawy są naturalne, naturalne przynajmniej w ujęciu borderowym.
    Myślę, że to fantastyczne, iż widzi Cię 'całą i nagą', ale rozumiem, że ten pewnie niezamierzony ekshibicjonizm, to że doświadcza Cię tak dobrze - przeraża.

    Piszesz, że widzi Cię taką, taka jesteś. Uśmiecham się, bo wietrzę tu coś, czego ludziom zazdroszę - spójność. Ot, 'koherencję osobowościową'. To znaczyłoby, że problemy tożsamościowe, przynajmniej z grubsza, masz za sobą? (mam taką nadzieję...)

    Des

    OdpowiedzUsuń
  6. dobrze, że tak odbierasz moje pisanie, to trudne pisać co myślę kiedy boję się urazić; ale jakoś się rozumiemy - jakotako :-)
    ujawnienie exa- co miałam na myśli - to, że bez problemu można dojść kto to a równocześnie piszesz jak na mój gust intymne rzeczy - a to jego życie; ale to ja tak oceniam :-)

    wyjazd grupą to co innego niż z przyzwoitką - specjalnie użyłam tego słowa - wiem jak nie borda bolała taka sytuacja - stawał na głowie by zapewnić pewność partnerce a ona mu co chwilę zamiast rozmowy czy bliskości wstawiał między nich koleżsnki - właśnie tego braku zaufania i niepoważnośći :-) nie zniósł;
    Ty byś chciała, żeby on wziął swoją koleżankę na wyjazd :P wiem wiem zmanipulowałam ciut;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. K. nie będzie urażony, że piszę o nim :) K. to ktoś dla mnie taki jak brat. On jest bardzo łagodny i dobry i zawsze dużo mi wybaczał.

      A powiem Ci baabciu, że dałaś mi do myślenia i jakoś tak strasznie się zdołowałam, że aż strach. No i nie wytrzymałam napięcia i musiałam się najeść bulimicznie. I jak już było po całym tym jedzeniu to siadłam i napisałam kilka słów do P. o tym, że się boję. W końcu mam być szczera.

      Ja się denerwuję bo w tyle głowy gdzieś wiem, że nic z tego nie będzie. Nie sądzę. I chyba już pracuję nad tym by spieprzyć tę znajomość.

      Ech.. ryczeć mi się chce. Chcę do mojego Pana M. Z nim nie musiałam chodzić do łóżka.

      Usuń
    2. Nie możesz tak myśleć, ze nic z tego nie będzie. Poczytaj swoje wpisy z bloga sprzed kilku dni, jak było fajnie i jak sie czulas dobrze w towarzystwie P. Nie pracuj nad rozwaleniem relacji z P. póki nic sie nie dzieje, bo będziesz żałować jak przejdzie Ci ta emocja. Miłych snów. Wiktoria :)

      Usuń
    3. Dobrze kochana, postaram się jak najwięcej mówić P. o tym co się ze mną dzieje. W ten sposób może oswoję ten lęk.

      Usuń
  7. i mam pisać czy nie pisać :-)
    niby wydaje Ci się, że mam rację ale co z tego - jeśli jedziemy przez doła;
    napiszę Ci coś na priva - bez ryczenia i wpierniczania - spokojnie; o'key
    A tak w szczegółach z nikim nie MUSISZ chodzić do łóżka; chcesz iść z P. do łóżka tylko chcesz, żeby było na stałe bosko; jeśli się mylę odszczekam - ui pokadę z Wami na ten urlop - takiej koleznaki jeszce nie miałaś! o!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj,kochana coś czuję że ja się zaraz wyautuję z tej znajomości z P. Czuję, że nie radzę sobie. Nie radzę i już.

      Usuń
  8. nie niszcz, nie dramatyzuj, zostaw na etapie dobrej znajomości jeśli choć odrobinę jest w Tobie tej wstrzemięźliwości; nie rób kroków kiedy nie musisz to też trudne;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takich stanach bardzo potrzebuję wsparcia, ale z drugiej strony nie umiem go brać. Nauczyłam się uciekać, chować w sobie, gdy przychodzi zły czas.

      Usuń