sobota, 14 lipca 2012

Tu i teraz

No dobrze. To w takim razie podchodzę do rzucania palenia po raz kolejny.
Rano wypiłam kawę i wypaliłam ostatni papieros. Ciekawe jak mi pójdzie.

Śmierdzą te papierosy okrutnie. Bez sensu. Już mniejsza o ich wysoki koszt.

Dzisiaj idę na to nagranie do teatru. T. bardzo zależy bym dołączyła do ich ekipy tak w ogóle. Nie wiem. Zobaczę. Przysłali mi scenariusz nagrania. Dodali do swojej grupy. Sporo tam ciekawych ludzi. T. mówi, że ma nadzieję, że spodoba mi się ich praca i zechcę współuczestniczyć w tworzeniu ich projektu. Zobaczymy.

Wczoraj wieczorem wyjaśniliśmy sobie parę rzeczy z T. Powiedziałam mu, że nie podoba mi się jego podejście do życia, że imprezy i tłumy kobiet, które ładują mu się do łóżka. Nie podoba mi się jak o tym opowiada wokół.

Powiedziałam, że było mi przykro, że nie odwiedził mnie w szpitalu, gdzie ja wspierałam go w jego trudnych dniach. Wyjaśnił, że kiedy po lutowym spotkaniu odcięłam go natychmiast od siebie postanowił dać na luz i nie angażować się. Zwłaszcza, że już raz go odrzuciłam. Stwierdził, że kiedy odeszłam te 10 lat temu, on ze wściekłości rzucił się w wir romansów i trwa to do dzisiaj. Powiedział, że chciałby to zmienić, ale przeraża go samotność. Stara się ją zagłuszyć tymi wszystkimi flirtami.

Dodał jeszcze, że odkąd na nowo pojawiłam się w jego życiu, coraz częściej myśli o tym by być z jakąś kobietą na stałe. Bardzo tego chce i bardzo tęskni za mną, ponieważ sprawiam, że przy mnie znów jest sobą. Tak jak kiedyś.

Powiedziałam, że jestem w stanie zaoferować mu siebie w jakimś zakresie. Zawsze może liczyć na szczerą rozmowę i moje wsparcie. Nie używałam tekstów w stylu, że możemy być kumplami itd. Uważam je za banalne frazesy.

Dzisiaj po nagraniu idziemy razem na imprezę. Po imprezie T. jedzie do mnie, przenocuję go. Myślę, że jeszcze wiele sobie wyjaśnimy. Ta miłość nam się zdarzyła naprawdę i wywarła wpływ na nasze obecne życie. Być może to dobry czas, by domknąć ten rozdział.

Zamierzam zdecydowanie nie pić dzisiaj alkoholu. Cóż, będę skazana na kawę i herbatki. Jednak bardzo mi zależy na tym, by rzeczywiście coś zmienić a nie tylko o tym mówić.

Czy pisałam, że jutro wybieram się z P. - kolegą z pracy na spacer? Bardzo się cieszę na tę okoliczność. T. mniej :) P. w jakimś stopniu przypomina mi Pana M.
Wzbudza ogromne poczucie bezpieczeństwa i spokoju.

Chciałabym zachować się w porządku i nie uruchamiać swoich borderlajnowych gierek. Myślę, że jestem już bardziej dojrzała niż kiedyś. Dostrzegam więcej, potrafię więcej. Daję z siebie więcej.

Miłej soboty Kochani :)

3 komentarze:

  1. uruchomiłaś
    sorry
    wiem jak to boli partnerów bpd - oni to widzą - z czasem :-)
    umawiając się z jednym natychmiast robisz sobie rezerwowe spotkania; sobie i im stawiasz barykadę zanim cokolwiek się zacznie;
    jeśli nie chcesz T. rozwalić od nowa to zaplanuj sobie o czym z nim chcesz 'gadać' przez najbliższy tydzień - tydzień napisałam świadomie - choć on chyba patrzy dalej;
    barykadzistka w natarciu
    wiesz, że Cię lubię więc nie wścieknij się - podłub sobie w tej kawie ode mnie

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślisz Baabciu, że właśnie uruchomiłam?
    Może rzeczywiście masz rację. No to nie wiem. Nie wiem. Moja siostra poradziła mi, żebym wyluzowała. Pewnie miała rację. Chcę do mojego terapeuty, buuuu...

    OdpowiedzUsuń
  3. no i masz; wiem, że tak działam; ale nie wiem jak to robić dobrze;
    Perfekcyjna - może napisz sobie co chcesz - przy wszystkim co zaplanowalaś i będzie dobrze; wazne, żebyś chciała i wychodziła do ludzi - do pojedynczego ludzia też :-)
    ale spróbuj napisać SOBIE o oczekiwaniach; wiem, ze Tobie trudno planować chyba tylko w manii lecisz perspektywicznie; nie zrezygnuj z ani jednego spotkania; hej dziewczyno nie złam mnie :-)

    OdpowiedzUsuń