wtorek, 24 lipca 2012

P. i ja wyjeżdżamy razem

Chciałam się dzisiaj położyć wcześnie spać, ale nie mogę usnąć. To wszystko dlatego, że planujemy z P. wspólny urlop. To dopiero pod koniec sierpnia, ale ponieważ to świeża sprawa bardzo przeżywam tę sytuację. Nie wyjeżdżałam z żadnym mężczyzną całe lata. Nie wyjeżdżałam dalej niż do rodziny. To podwójny stres. Zdarzało się, że jeździliśmy z mężem do jego rodziców na kilka dni a było to pięć lat temu.

Przed i po rozwodzie przez moment spotykałam się z kimś. Zdarzało się, że on u mnie pomieszkiwał. Dogadywaliśmy się całkiem nieźle. Mieliśmy jakoś naturalnie wypływający podział obowiązków. K. lubił gotować więc gotował. Lubił sprzątać, coś naprawiać, przy czymś grzebać. Ja zajmowałam się planowaniem zakupów i garderobą. Prałam, prasowałam, dbałam o finanse. K. miał sporo przyjaciół i zabierał mnie w różne miejsca.

Kiedyś zabrał mnie do rodziny na mazury. Innym razem do przyjaciół, którzy mieszkali w urokliwym domku w lesie. Przy domku był mały staw i miejsce na ognisko i grilla. Wieczorami siadywaliśmy przy kominku a K. przygotowywał nam wszystkim coś pysznego. Para, która tam mieszkała zajmowała się wytwarzaniem biżuterii artystycznej, lepieniem z gliny. Mieli swój mały ogródek, w którym uprawiali warzywa. W sadzie rosły drzewka owocowe. Wszystko to było dla mnie wówczas nowe ale bardzo przyjemne z czasem. Zbliżyło mnie to do niego bardzo. Te wyjazdy, te spotkania z jego przyjaciółmi.

Denerwowałam się każdym wyjazdem z domu, ale K. zwyczajnie wsadzał mnie w auto i jechaliśmy a ja jakoś wytrzymywałam i oswajałam się z tym co mi pokazywał.

Z czasem zbliżyliśmy się do siebie wyjątkowo. Jednak burzliwe życie nas nie omijało. Ja co prawda już wówczas byłam o wiele spokojniejsza, ale K. miewał huśtawki nastroju. Starałam się tym nie przejmować, ale czułam, że z dnia na dzień staje się dla mnie ważniejszy i każdy jego foch odbijał się we łzach, które napływały mi do oczu.

Któregoś dnia spakował rzeczy i wyszedł trzaskając drzwiami. Zrobił mi to samo, co ja jemu kilka miesięcy wcześniej. Tylko, że po tym nie wróciliśmy do siebie. Początkowo tęskniłam bardzo, ale na wszelki wypadek wykasowałam wszystkie kontakty do niego. To był jedyny raz w życiu, gdy zostawił mnie facet.

Było to jakieś cztery lata temu. Od tego czasu mężczyźni nie mieli dla nie większego znaczenia. Stałam się oschła, zimna, obojętna. Przestałam o siebie dbać. Przytyłam. Wróciła bulimia. Ale cały czas miałam mojego terapeutę. Przepracowaliśmy wszystko co trzeba i już nigdy nie wspominałam o K. Nawet w myślach.

No i teraz jest P. Pojawił się jakoś tak nagle. Wszystko potoczyło się szybko. I teraz ten wspólny wyjazd.
Nie wiem kompletnie, nie pamiętam jak to jest być z mężczyzną dwadzieścia cztery godziny na dobę.

Spędzać wspólnie czas, zasypiać, budzić się razem. Czy to nie za dużo? Nie za wcześnie?
A jeśli moja psychika tego nie wytrzyma? Czy jestem gotowa? Czy będę umiała o niego zadbać?
Zatroszczyć się. Jak ten spędzany wspólnie czas ma wyglądać?

No i seks. Na pewno nie jestem gotowa. Abstrahując od kwestii zasad, nie jestem gotowa. Nie chcę.
A jeśli on będzie się gniewał na mnie za to? Będzie robił sceny? Miewał humory.

No bo przecież wspólne spanie może być nieco frustrujące. Wspólne przebywanie razem. Co zrobić z tą intymnością? Jak jej nie podeptać i jak nie przekroczyć granic. Jego, moich...

Boję się. Boję się, że on jednak może tego nie zrozumieć. Czy mam potraktować ten wyjazd jak jakiś sprawdzian? Jakiś test? Nie wiem. I gdzie ja pojadę tak daleko. I spakować się trzeba i wszystko jakoś zorganizować.

Przyprawia mnie o dreszcz, gdy teraz o tym myślę. Tracę poczucie bezpieczeństwa. Jeśli on potraktuje mnie źle z dala od mojego domu, od wszystkiego co mi bliskie, to co ja ze sobą pocznę? Usiądę i się rozpłaczę jak dzieciak? A potem co z tą traumą zrobić?

A może powinnam spytać P. czego oczekuje po tym wspólnym wyjeździe. Przecież dopiero co się poznaliśmy a tu wyjazd. Czy aby na pewno nie popełniam błędu?

Jestem zbyt krucha na ryzyko. Czy P. to zrozumie? Czy pomoże mi oswoić lęk?

3 komentarze:

  1. nie myśl tak. wszystko będzie dobrze.pewnie tracisz poczucie bezpieczeństwa na myśl o przebywaniu z mężczyzną 24/dobę. nie myśl o tym, bo to może popsuć Ci wyjazd. pomyśl, że będzie dobrze i zawsze jak Ci się nie spodoba możesz wrócić do domu. Wiktoria

    OdpowiedzUsuń
  2. wiesz co - druknij to co napisałaś wyżej i przeczytaj razem z P. zobacz ile jest w stanie unieść; pomóż mu;
    moze się uda
    może będzie pięknie, powoli - powoli wiele znaczy :-)
    Twój mężczyzna musi więcej czuć - a Ty możesz mu pokazać o co chodzi; trudno bywa piękniej;

    OdpowiedzUsuń
  3. dobry pomysł z tym druknięciem i porozmawianiem o tym. wyobrażam sobie jakie to trudne, nie wiem, czy mi samej łatwo byłoby się na to zdobyć, ale wydaje mi się, że to dobry pomysł :) neon

    OdpowiedzUsuń