niedziela, 22 lipca 2012

To, co dalej...

Wczoraj byliśmy z P. w teatrze. Kiedy się spotkaliśmy na stacji, byłam dziwnie najeżona kolcami. Niby byłam miła, uśmiechałam się, ale tworzyłam duży dystans. Patrzyłam na niego i jakoś nie mogłam zrozumieć kim jest ten człowiek i co robi w moim życiu. Być może to była reakcja na poprzedni wieczór, a dokładnie fakt, że wymieniliśmy kilka maili. Maili, które dotyczyły mojego stosunku do seksu na tym etapie znajomości.

Pomyślałam sobie, że mu się to bardzo nie spodobało, że wymyślam jakieś takie bzdury. Uroiłam sobie w głowie, że jest zły a wtedy ja zaczęłam złościć się na niego. Pomyślałam sobie, że jeśli mu się to nie podoba, to nie ma sprawy. Nie zatrzymuję go. Może kiedyś znajdzie się ktoś, kto zrozumie.

Tak więc, gdy się spotkaliśmy byłam nieco oschła. W którymś momencie zdobyłam się jednak na szczerość i powiedziałam, że czuję, że tworzę duży dystans i niestety nie umiem go na tę chwilę przeskoczyć. Zaczęliśmy o tym rozmawiać. I tak jakoś od słowa do słowa, no i ten wspólnie spędzony czas w teatrze i skruszałam trochę, i zaczęłam być sobą.

Po spektaklu pojechaliśmy coś zjeść a potem przyjechaliśmy do mnie. Piliśmy wino, rozmawialiśmy i próbowaliśmy, (ja na pewno) kontrolować pociąg fizyczny. Było ciężko ale udało się. P. został do rana. Zasnęliśmy przytuleni. Rano zrobiłam śniadanie, trochę porozmawialiśmy i P. wyszedł.

Odczuwam jednak jakiś niepokój. I zastanawiam się czym on jest. Otóż obawiam się, że nie mam takich bliskich doświadczeń z mężczyznami, które nie kończyły by się na łóżku. Wyjątkiem był terapeuta.
Zaczynam dostrzegać jak trudny jest to obszar. To upiornie trudne budować relację opartą.... no właśnie.. opartą o wszystko inne, ale nie seks. Cholernie tu się trzeba starać. Dawać z siebie więcej, mocniej wnikać w tę drugą stronę. Angażować się.

Cóż, przyznam, że to dla mnie nie lada wyzwanie. Związek bez ekscytacji seksualnej wydaje się zbyt nudny i banalny. W związku z powyższym zastanawiam się co robić. Ano trzeba do tej znajomości wprowadzać nowe elementy wydaje mi się. Tylko nie wiem jakie cholera.

Myślę, że dobrze byłoby tę relację oprzeć na wspólnych doświadczeniach. Wiecie, wspólne wyjścia, które będą dobrym materiałem dla jakiejś wspólnej płaszczyzny. Rozmów, dyskusji, jakichś powiązań.

Cholernie to trudne i tu dopiero zaczynam się wściekać. I tu zaczynam się zastanawiać, czy ja mam w tym obszarze cokolwiek do zaoferowania. Ta cała sytuacja jest dla mnie ogromnym wyzwaniem, ponieważ wymaga ode mnie jakiegoś zaangażowania w to co mnie otacza. Nie skupiania się wyłącznie na sobie.

Cholernie trudny orzech do zgryzienia. I to jest właśnie to, co chciał przepracować ze mną mój terapeuta. Tylko nie wiedziałam wtedy o co mu chodzi...

15 komentarzy:

  1. A dla mnie to właśnie związek oparty przede wszystkim na seksie jest nudny i banalny, do tego G.... warty i niezaspokajający potrzeb. Chciałabym wreszcie przeżyć/stworzyć coś innego, ale chyba nie potrafię/nie dam rady.

    Skoro P. nie odpuszcza (nie rezygnuje ze spotkań) i równocześnie nie napiera (nie zmusza Cię do niczego, nie wywiera presji, tylko o tym rozmawia) to chyba raczej na pewno masz coś do zaoferowania :)... Może po prostu tego nie widzisz, nie doceniasz się.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana bpd-ko. Obyś się nie myliła. Ja naprawdę nie wiem co robić na tym etapie. Ale szczęściem mam wielu cudownych doradców :)*

    OdpowiedzUsuń
  3. Najezylas się bo się odkrylas a szczególnie ze to twoje odkrycie też nie było zgodne z tym co czujesz. Nie rob planów zamierzeń nie wymyślaj schematów. Daj życiu się realizować po co ta kontrola te pilnowanie się?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula, raczej chyba powinnam planować, bo jestem zbyt spontaniczna i wciąż zbyt mało refleksyjna. Zapuszczając się w rejony mało mi znane chyba powinnam kontrolować wybryki swojej borderlajnowej natury, czy czego tam. Chodzi o ten mój egoizm. Było go zbyt dużo do tej pory w moim życiu. Poza tym ta kontrola to z lęku, że kogoś skrzywdzę, no i siebie też. Myślę, że trzeba zwyczajnie o tym rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać i oswajać.

      Usuń
  4. Perfekcyjna, nie dajesz sobie szansy. Wchodzisz tak szybko w relacje z innymi nie będąc w żadnej relacji ze sobą. Co innego czujesz co innego robisz. Nie dbasz o siebie , nie starasz się zaopiekować sobą. Gdzie czas na poleżenie z książką, pomyślenie o sobie, poznaniu swojego jestestwa, i pogodzeniu ze sobą. ??? Czy to zrobiłaś? zaakceptowalaś siebie? wszyscy robią głupoty w życiu nie tylko borderzy. Nie tylko borderzy upadają i powstają. Nie bierz wszyskiego tak bardzo do siebie bo wiesz ze to jest skaza borderów. Nasze piętno.
    A odnośnie tej agresji juz wiem co Ci ją zastąpiło. bulimia- nie myle sie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula, ja nie wiem na ile się wsłuchuję w siebie. Teraz troszkę pędzę. Funkcjonuję na jakieś 300 procent. Mam ochotę z siebie dawać innym. Kontakt ze sobą mam ograniczony. Tylko ten blog pomaga mi się zatrzymać. Pomyśleć nad sobą. Poczuć siebie.

      Co do agresji to bulimia, owszem ale też jakieś inne jej rozgrywanie i nadpobudliwość.

      Usuń
  5. myślę, że rozmowa z P. jest najważniejsza; chyba dobrze byś ten czas wykorzystała na nauczenie go siebie; pewnie czyta; a Ty masz szansę uprzedzić czego się boisz, co możesz zrobić i co to znaczy; głupek z bordem nie może być chyba :-) więc zakładam, że P. kuma więc z szacunku dla niego, daj Wam szansę bycia przygotowanym; tak jak przed teatrem - to z Twojej strony mistrzostwo świata - objaśnienie siebie. brawo x 3; naprawdę podziwiam;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Nie wiem na ile on zrozumie i co zrozumie. No i jak ja mogę zrozumieć jego...

      Usuń
  6. oboje macie trudno; najważniejsze zrozumieć, że ani Ty nie zmienisz się w nieborda ani on w borda; ale w mężczyznę też nie chcesz się zmienić a on w laseczkę :-) a jakoś da się pogadać mimo diametralnie różnych płci;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)tak, wczoraj napisał mi, że boi się, się zaangażuje a ja go zranię.. nie wiem, muszę się pilnować. Powiedział, że czyta dużo o bpd. Ja mu na to, że ja nie jestem taka ortodoksyjna bpd, bo ja po terapii i te zasady jakieś tam mam to to mnie jakoś poukładało trochę i wyciszyło. Ale jak jest naprawdę to ja sama nie wiem.

      Usuń
    2. Witaj perfekcyjna. czy jest szansa na porozmawianie z Tobą może przez mail? Gdyby bla taka możliwość, napisz go tu. czytam Twój blog cały czas, chciałabym porozmawiać z Tobą, ale może nie tu. ściskam. wiktoria.

      Usuń
    3. proszę to mój mail: perfekcjonizm@gmail.com

      Usuń
  7. Dziękuje :* W.

    OdpowiedzUsuń
  8. ucz P. siebie;
    ostrzeż go, nie wiesz kiedy odpalisz minę; jeśli go szanujesz naucz go odporności nie na siebie ale na swoją bordoinność;
    najważniejsze to szanować się, nawet kiedy nie da się zrozumieć;
    przeczekać w poczuciu - tak bywa;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, będę siebie obserwować i w miarę możliwości ostrzegać P.
      Dziękuję.

      Usuń